piątek, 26 kwietnia 2019

#353

Co jakiś czas odchodzi.
Potem wraca. Trochę bardziej zmęczony, trochę bardziej przygarbiony. Oczy mniej mu błyszczą. Ale wraca. 
Siadamy razem przy stole. Gorączkowo coś przynoszę, rozkładam, wybieram, składam, męczę się z sobą i z nim. Chcę nadrobić czas, gdy go nie było.

Sens.





Czuję, że znów odchodzi. A ja nie wiem, co mam robić. Czy w ogóle coś robić powinnam. Może pozwolić mu odejść, a samej poukładać swoje puzzle od nowa?

M.




3 komentarze:

  1. Piękny tekst... piękny wpis... zachwycam się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli ten sens, o ktorym rozmawialyśmy... to ja go zlapię i wytłumaczę że nie może odejść. Że jest potrzebny, nie tylko Tobie. Jeśli ten sens czuje potrzebę jakiejś wędrówki, niech idzie, przewietrzy się, ale wróci :) bo bez niego byloby baaardzo pusto :)

    OdpowiedzUsuń