Z moimi grudziennikami* mam problem taki, że ich nie kończę.
Że cyzeluję i analizuję i wybieram do tego stopnia, że się tym męczę i nie dokańczam wyborów i mija grudzień i potem trochę mi bez sensu do tego wracać.
Tym razem postanowiłam zrobić inaczej.
Żeby mieć cokolwiek uznałam, że wykorzystam notes podróżnika jako bazę.
I że będzie minimalizm.
Uznałam też, że nie będę wybierać kolorystyki ani motywu przewodniego, bo to tylko opóźni i skomplikuje wszystko.
I...daję na luz. To ma być dla mnie. Dla mnie. A że coś Wam pokażę? Nie wszystko, wiadomo :) Ale też chcę pokazać, że frajda z robienia i wspomnień potem jest większa niż perfekcjonizm.
Zrobione jest lepsze od idealnego.
A przy okazji, mój Grudziennik okazuje się mało minimalistyczny :D
Ukochy!
M.
*Grudziennik, bo jestem zdecydowana, by robić coś codzień. Grudniownik to ładna nazwa, ale grudziennik też. Oraz oczywiście December Daily. Dla tych, co nie wiedzą, to taki dziennik/album z grudnia, upamiętniający przygotowania do świąt i codzienność adwentową.
Kocham słowa, zdania, powiedzonka, złote myśli na naszych pracach. Tu rzuciło mi się w oczy to ZWOLNIJ i od razu się zakochałam...
OdpowiedzUsuń